„Więc człowiek już nic nie ma na świecie droższego, jeno majątki i koryto?” – z goryczą pytał w latach trzydziestych XX wieku ks. Jan Patrzyk. I dodawał: „To nawet zwierzę cieszy się z wolności. Zdejm z konia chomąto, on zadowolony, spuść psa z łańcucha, a nie posiada się z radości”. W ten listopadowy wieczór proponuję kilka fragmentów opublikowanego w 1937 roku kazania naszego wielkiego rodaka.
„Od Pana się to stało!” Zrywaliśmy się kilkakrotnie do walki o wolność i bezskutecznie! Mimo iż były momenty sprzyjające zmartwychwstaniu Polski, wolności nie odzyskaliśmy.
Czyż za czasów Napoleona nie było sprzyjających warunków powstania niepodległego państwa polskiego? Polacy zlali swą krwią i ubielili swymi kośćmi wszystkie pobojowiska napoleońskie, od Piramid, poprzez Hiszpanię, aż po Moskwę. Napoleon światem trząsł, korony królewskie rozdawał. Wskrzeszenie silnej Polski leżało w jego interesie, bo – pominąwszy to, że miałby był jeszcze jedną koronę do podarowania – mógł mieć w Polsce podstawę operacyjną do wojny z Rosją. Mimo wszystko Polski nie wskrzesił.
W czasie powstania listopadowego zwycięstwo unosiło się nad armią polską. Pokonano wtedy wiele trudności. (…) Były momenty, np. po bitwie pod Dębem Wielkim, dalej po ofensywie kwietniowej, kiedy zwycięstwo wyraźnie przechylało się na stronę polską. Mimo to powstanie upadło, Polska wolności nie odzyskała.
A czemu? Nie było woli Bożej!
W 1914 roku, gdy zaczynała się wojna światowa, nie było znowu takich wielkich widoków. Żyliśmy nadzieją i w Opatrzności Boskiej ufność pokładaliśmy. Ale też tylko tyle! Bo po ludzku rzecz biorąc niewielka była nadzieja odzyskania niepodległości. Ze wszystkich stron słyszało się takie słowa: cóż nam z tej wojny? Wygra Rosja, pójdziemy pod knut rosyjski i wygrają Niemcy, pójdziemy pod but pruski. Opatrzność Boża inaczej postanowiła! Padła najpierw Rosja, a później Austria z Niemcami. (…)
Jeżeli Polska ma być Bogu wdzięczna za odzyskanie wolności, to chyba wcale nie okaże tej wdzięczności, walcząc z Bogiem i szukając sobie innych bogów. (…)
Tak! Wojna z Bogiem byłaby straszną niewdzięcznością! A tu tymczasem ze zgrozą musimy stwierdzić, że jednak są w naszej Polsce tacy, którzy wojnę ową zaciekle toczą. Wydają i rozszerzają bezbożne pisma, gazety, broszury, a w nich bluźnią Bogu i opluwają swoją jadowitą śliną wszystko, co święte i co Boga przypomina. My społeczeństwo polskie musimy wystąpić w obronie Boga. My Polacy musimy ująć się za Bogiem i Bożą religią. Naszym obowiązkiem jest zmusić tych panów, aby albo zaprzestali walki z Bogiem, albo się wynieśli precz z granic Polski do Bolszewii lub do Meksyku! Nasz Ojczyzna nie po to odzyskała wolność, by jej użyć do walki z Bogiem.
Żydzi nie umieli ocenić swojego wyzwolenia, sarkali przeciw Mojżeszowi, żałowali niewoli i mówili do Mojżesza i Aarona: „Obyśmy byli pomarli od reki Pańskiej w ziemi Egipskiej, gdyśmy siedzieli nad garncami mięsa i jedliśmy chleb w sytości! Czemużeście nas wywiedli na tę puszczę, abyście wszystko mnóstwo głodem pomorzyli?” (Wyj. 16, 3).
A czy i u nas w Polsce nie mamy takich, którzy szemrają i narzekają na Polskę? Żałują niewoli i wspominają „garnce mięsa” i „chleb w sytości” za czasów niewoli. (…) Mój ty Boże! Więc człowiek już nic nie ma na świecie droższego, jeno majątki i koryto? Ci co walczyli za Polskę z głodu marli, robactwo ich jadło, rodziny i majątki zostawili, krwi nie skąpili, życie młode za nią kładli. A dziś dla pewnych braków – które zresztą spotyka się na całym świecie, nie jeno w Polsce – więc już teraz żałować Austrii, Rosji i Prus?
To nawet zwierzę cieszy się z wolności. Zdejm z konia chomąto, on zadowolony, spuść psa z łańcucha, a nie posiada się z radości. Chyba przecież my Polacy potrafimy ocenić wolność! Chyba potrafimy ocenić tę wielką łaskę Bożą, jaką dla nas jest własne wolne państwo!
Nie naśladujcież Żydów i „garnców mięsa” z „domu niewoli”. Nie żałujcie, bo ich tam dziś tak nie ma, jak i w Polsce. (..) W ostatku – jak już mówiłem – ważniejszą jest rzeczą zadanie, jakie ma Polska do spełnienia, ważniejsza wolność i własne gospodarstwo narodowe. Gdy parobek uciuła grosza i kupi sobie własną gospodarkę, z początku bieduje setnie, nim się dorobi. Ale służby, choć mu na niej było lepiej, nie żałuje, jeno się cieszy, że już nie jest parobkiem, lecz gospodarzem, że już jest na swoim.
Źródło: Ks. Jan Patrzyk, Kazania świąteczne, Kraków 1937, s. 273-282.
Post Majątek i koryto czy wolność? Kazanie na Święto Niepodległości w dniu 11-go Listopada pojawił się poraz pierwszy w eLipinki.pl - Niezależny Internetowy Serwis Lipinek.